Zdarza mi się dać
komuś z mojego otoczenia tekst blogu do pierwszego czytania, słyszę wtedy, że
nie jest to opowieść podróżnicza tylko jakieś podróżnicze śledztwo. Zawsze
pełno jest miejsc, ludzi i historii pozornie ze sobą niepowiązanych. Coś w tym
jest. Uwielbiam w celach moich podróży odnajdować ludzi i ich historie. Kiedy
przekraczam próg ponurego średniowiecznego zamczyska i wiem, że ktoś tu
cierpiał albo był szczęśliwy, intensywniej czuję to miejsce, bardziej zapada
ono mi w pamięci.
Tak też jest z
Rapperswilem. Każdy kto się męczył z lekturami obowiązkowymi, otarł się o
Stefana Żeromskiego i jego pobyt w Rapperswilu. Będąc w Szwajcarii nie sposób
ominąć tego miejsca. Dojazd z Zurychu jest łatwy i możliwy wszelkimi środkami
komunikacji. Podróż samochodem albo pociągiem jest wyjątkowo urocza, bo ciągnie
się wzdłuż jeziora Zuryskiego z widokiem na ośnieżone Alpy.
W drodze do Rapperswilu |
Rapperswil widać z daleka, dominujące krajobraz grube mury zamku i położony obok
kościół św. Jana. U stóp zamku
przyklejone są pastelowe kamieniczki i skromna promenada prowadząca do
jeziora. Zadziwiające, że mimo tak
charakterystycznej budowli w herbie miasta wdzięczą się trzy róże.
Rapperswilczycy nieporuszeni posiadaniem takiego imponującego znaku
rozpoznawczego, zachwycają się swoimi ogrodami różanymi. Byłam w Rapperswilu na
przedwiośniu, stąd róże mnie nie zwabiły. Za to wspomnienia katorgi lektur
szkolnych pociągnęły mnie prosto do zamku.
![]() |
Rapperswil na przedwiośniu |
W budowli z XIII
wieku znajduje się Muzeum Polskie. Żeromski
przyjechał tu na stypendium w zimie 1892 r. i pozostał do1896 roku. Przybył ze
świeżo poślubioną Oktawią Rodkiewiczową, z domu Radziwiłł, wdową po zesłańcu i
malutką córeczką z pierwszego małżeństwa. Niestety nie był w stanie podjąć od
razu pracy pomocnika bibliotekarza, bo krótko po przyjeździe dostał gruźliczego
krwotoku. Oktawia starała się jak mogła, żeby ukochany Stefan doszedł do siebie
i nie stracił pracy, przejmując na początku jego obowiązki i zasilając domową
kasę pieniędzmi jej rodziny. Żeromski pracował mocno zmotywowany faktem, że
robi coś dla kultury polskiej. Dzięki altruistycznie nastawionej żonie, która
usuwała mu z drogi wszelkie problemy dnia codziennego, znajdował czas na
pisanie i spotkania z polskimi emigrantami w Szwajcarii.
Muzeum Polskie w
Rapperswilu było w tym okresie znaną w Szwajcarii instytucją. Po powstaniu
listopadowym i styczniowym emigranci polityczni pociągnęli nie tylko w stronę
Francji, lecz także w stronę Szwajcarii. Tutaj znaleźli wsparcie u renomowanego
szwajcarskiego pisarza, o randze naszego Adama Mickiewicza, Gottfrieda Kellera. Keller
założył Szwajcarski Komitet Centralny do spraw Polski. Było to w tamtych
czasach silnym sygnałem poparcia dla polskich spraw. Ze strony polskiej w
Komitecie współpracował hrabia Władysław Plater. Plater, uczestnik powstania
listopadowego, finansowy sponsor polskiej działalności w Paryżu, jak tylko
trafił do Szwajcarii, to od razu zabrał się do poszukania sojuszników polskiej
sprawy. Dzięki pozycji finansowej udało mu zdobyć poparcie znanych osobistości
szwajcarskich. Towarzysko był chętnie widzianym gościem przede wszystkim za
sprawą swojej żony Karoliny Bauer. Zaowocowało to uzyskaniem dzierżawy wieczystej zamku w
Rapperswilu na 99 lat. Tak powstało w 1870 roku Muzeum Polskie. Dzięki zabiegom
Platera postawiono przed wejściem na dziedziniec zamkowy kolumnę Konfederacji
Barskiej nazywaną „kolumną wolności”. Hrabia Plater zmarł w 1889 roku, stąd
Żeromski nie go poznać osobiście.
Dwóch
różnych Polaków w Rapperwilu zaangażowanych w sprawy polskie jednoczą tragiczne
losy ich żon.
![]() | |
Kolumna Barska |
Żona
hrabiego Platera pochodziła z Heidelbergu i była w okresie Biedermeieru znaną
aktorką. Karolina jako młoda aktorka poślubiła księcia Leopolda z Coburgu. Dwa
lata później została zmuszona do rozwodu, bo Leopold został koronowany na króla
Belgii. W tamtych czasach małżeństwo morganatyczne było przeszkodą do objęcia
tronu. Karolina powróciła do aktorstwa, gdzie zdobywała liczne sukcesy. Obawa
przed upływającym czasem zmotywowały 37-letnią kobietę do poślubienia zamożnego
Platera. Hrabia oczekiwał od swojej małżonki dzielenia jego pasji –
zaangażowania w sprawy polskie. Karolina Bauer zmieniła nawet wyznanie z
ewangelickiego na katolickie, aby towarzyszyć mężowi w mszach w Zurychu.
Niestety nie była w stanie sprostać oczekiwaniom męża i sfrustrowana w wieku 70
lat popełniła samobójstwo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz