Pechowa droga powrotna czyli Ryszard Lwie Serce w Austrii, październik 2018




          Jak ktoś trochę uważał na lekcjach historii, to pewnie niedowierzająco zmarszczył czoło czytając ten tytuł. Bo co mógł robić Ryszard Lwie Serce bohater wojny krzyżowej z XII wieku w Austrii? Krzyżowcy walczyli w imię chrześcijaństwa na Bliskim Wschodzie. Tereny dzisiejszej Austrii były już wtedy schrystianizowane.

            Król Ryszard, jak każdy normalny człowiek, wracał po wykonanej robocie do domu w Anglii. Chciał po drodze wpaść na piwo do szwagra w Bawarii i w ten sposób zahaczył o okolice dzisiejszej Austrii. Niestety niedobrze się to skończyło, bo został porwany i osadzony na zamku Duernstein (Dolna Austria).

        Wyprawę do Duernstein odbyłam statkiem kursującym po Dunaju w okolicy Wachau . Po drodze ciągną się po obydwu stronach rzeki zamki, zameczki i przeróżne twierdze. Trudno spamiętać ich nazwy. 


Spichlerz w dolinie Wachau
Zamki w dolinie Wachau 1

Zamki w dolinie Wachau 2

     W Duernstein trafiłam do mojego hotelu Ryszard Lwie Serce. Położony na niewielkim wzgórzu, robi wrażenie jakby ktoś połączył elementy kościoła, klasztoru i twierdzy. Piękny ogród przyzamkowy łagodzi surowość budowli. 




Wejście do hotelu Ryszard Lwie Serce







Ogród hotelowy 

      Do tego widok z okna na Dunaj i dolinę Wachau odpycha w zapomnienie wszelkie ascetyczne odczucia. Wachau jest krajobrazowym majstersztykiem - łagodne pagórki pokryte soczystą zielenią, tarasy winnic przyciągają turystów z całego świata. Ten wspaniały pejzaż został odkryty dopiero pod koniec XIX wieku przez malarzy z pobliskiego Wiednia.








Widok z hotelu na dolinę Wachau



       Przepychając się wąskimi uliczkami miasteczka skierowałam się na wzgórze w stronę ruin zamku, w którym uwięziono Ryszarda. Legenda mówi, że króla uratowało umiłowanie muzyki trubadurów. Jean Blondel, nadworny muzyk, chodził po okolicy i śpiewał pieśń, która była znana tylko jemu i królowi. Nagle Blondel usłyszał męski głos wtórujący jego słowom. Od razu pojął, że musi to być król i szybko sprowadził pomoc.

  Duernstein, główna ulica







Duernstein i ruiny zamku an wzgórzu


             Oprócz średniowiecznej historii o Ryszardzie Lwie Serce, Duernstein i Wachau przyciągają też niebywałą urodą barokowych budowli. Niebieska barokowa wieża kościelna w Duernstein rzuca się w oczy już z daleka.







Barokowa wieża kościoła parafialnego w Duernstein



Święty patron miasteczka Duernstein




          Perłą baroku o blasku promieniującym na cały świat i ściągającym tłumy turystów jest opactwo w Melku.  Dominuje swoją wielkością i majestatycznością całą okolicę. Nie trzeba długo tłumaczyć, żeby każdy uwierzył, że ten klasztor miał w przeszłości i dzisiaj ciągle jeszcze posiada duże znaczenie dla okolicznej ludności.


Opactwo w Melku
          Wejście przez ogromną bramę przytłacza. Kwadratowy dziedziniec przypomina miejsce zbiórek w koszarach. Tłumy turystów, przed którymi się tutaj przestrzega, są gdzieś pochowani, jest pustawo. Podejście do kasy w głębi budynku w jednej sekundzie uzmysławia, że cały świat chce też zobaczyć ten barokowy skarb. Znane opinie, że barok to objaw złego smaku, znajdują w opactwie swoje zaprzeczenie. Bogactwo form i kolorów wcale nie wygląda chałturniczo, pokazuje bardziej, że ten, dla kogo wykonano te sale, wieże, biblioteki, kaplice i ołtarze, posiadał władzę i pieniądze. Z klasztoru wychodzi się z lekkim bólem karku. To z powodu ciągłego zadzierania głowy do góry, żeby podziwiać malarstwo iluzjonistyczne. 

Kopuła kaplicy przyklasztornej z malarstwem iluzjonistyczym


Sufit z malarstwem iluzjonistyczym w kaplicy przyklasztornej




Zagadka: Co to jest? Wyjaśnienie w tekście blogu


         Zdjęcie „Zagadka” przedstawia kręte schody, którymi jeden z cesarzy austriackich przechodził po mszy z kościoła do biblioteki. Wstawione lustro jest ukłonem w stronę turystów, którzy chcą zrobić dobre zdjęcie z efektem nieskończoności. Mnie się to tylko częściowo udało.
         Oszołomieni tym bogactwem wróciliśmy do naszego klasztornego hotelu w Deurnstein.
        Na pożegnanie ukradkiem zerwałam różę w ogrodzie i ruszyliśmy dalej.

Pożegnanie z Duernstein
        Następny odcinek wyprawy prowadzi nas do „Angielskiego pacjenta” na zamku Bernstein w Burgenlandzie.

Brak komentarzy: