Pokażcie mi kogoś, kto nie zalewał się łzami,
kiedy „Angielski
pacjent"” vel hrabia Almasy wynosił
z pustynnej pieczary ciało ukochanej Catherine Clifton.
Wybierając się na zamek Bernstein chciałam przeżyć to jeszcze raz. Zamek Bernstein nie leży na wydeptanym szlaku podróżniczym. Do niego trzeba dotrzeć.
Z Wiednia wyruszyłam w stronę Eisenstadt, stolicę Burgenlandu.
Jadąc z Eisenstadtu do Grazu wzdłuż granicy austriacko-węgierskiej, w którymś
momencie trzeba skręcić w lewo, w kierunku Muzeum Etnograficznego Burgenlandu
(Freilichtmuseum Burgenland). Po drodze przejeżdża się przez miejscowość
Bernstein.
Wjazd na zamek |
Na zamku hrabiostwo Almasy prowadzi niewielki
hotel dla 10 osób. Dla gości gotuje osobiście hrabina.
Zamek
Bernstein pojawił się w zapisach
historycznych w 1199 roku. Był na przemian w rękach austriackich albo
węgierskich arystokratów. Od 1892 jest w posiadaniu rodziny Almasy. Tutaj
urodził się i dorastał hrabia Ladislaus Alamsy, pierwowzór postaci
„Angielskiego pacjenta”.
Dziedziniec zamkowy
|
Dzięki
szczęśliwemu zbiegowi okoliczności hrabina przydzieliła nam komnatę „Bożej
pociechy”, która była królestwem matki „Angielskiego pacjenta”. Ogromne
pomieszczenia z częścią sypialną, wypoczynkową i tarasem robią wrażenie, jakby
hrabina z małym Laszlo właśnie opuścili komnatę. Tylko książki na
biurku zdradzają, że żyjemy już w XXI wieku.
Wejście na taras |
Nasza komnata z portretem małego
Laszlo
|
Wyborny wybór lektur |
Wieczorna wieczerza – bo żadne inne
słowo tutaj nie pasuje – została podana w jadalni ozdobionej renesansową
sztukaterią i płaskorzeźbami. Aby zachować autentyczność tych majstersztyków
nie zamontowano instalacji elektrycznej, światła dostarczają świece.
Jedzenie tylko przy świecach jest na pewno romantyczne, ale nie zawsze łatwe.
Renesansowy sufit w jadalni
|
Wieczerza przy świecach |
Przy kolacji udało mi się namówić pana domu, żeby pokazał nam zamkową
bibliotekę. Na miejscu dowiedziałam się, że ostatnio przed nami był tu obecny
król szwedzki Karol Gustaw XVI. Od razu poczułam się jak królowa i ośmielona
zagadnęłam hrabiego na temat „Angielskiego pacjenta”.
Biblioteka zamkowa |
Książka z 1562 roku
Z ociąganiem mamrotał coś, czego nie mogłam zrozumieć. Zapytałam wprost,
jak doszło do tego, że „Angielski pacjent został napisany przez Kanadyjczyka.
Czy Michael Ondaatje
odwiedził zamek? Jak szukał inspiracji, z kim rozmawiał? Hrabia uciął krótko, że Ondaatje pochodzi z Cejlonu i nic nie zrozumiał, kim był właściwie Laszlo Almasy. Po czym zaczął mi tłumaczyć konstrukcję rękawicy, jakiej używali średniowieczni rycerze w czasie turniejów.
Następnego dnia po zwiedzeniu okolicy trafiliśmy do miejscowej
restauracji. Bliskość granicy węgierskiej odczuwało się w karcie, gdzie
dominował gulasz i papryka. Rozmawialiśmy oczywiście o tym, co nam powiedział
hrabia. Nagle do rozmowy włączyła się kelnerka Maja.
Znała odpowiedzi na nasze pytania.
Michael Ondaatje urodził się na Cejlonie i pochodzi z rodziny o korzeniach
holendersko-tamilsko-syngaleskich. Jako dziecko trafił z rodziną do Kanady. Ale
to jeszcze niczego nie tłumaczy. Ondaatje był, a jakże, na zamku. Wtedy jeszcze
nie miał planów napisać „Angielskiego pacjenta”. W „naszej” komnacie znalazł na
biurku książkę autorstwa Laszlo „Nieznana Sahara” (węg. 1 wydanie 1937). Po jej
lekturze otarł się o „Rommel
ruft Kairo” (Rommel wzywa Kair) Johannesa Epplera, w której pojawia się
idea, że Alamsy był szpiegiem. No i wtedy zaświtało Kanadyjczykowi, że to świetny
materiał na książkę. A resztę już znamy.
Gdzie w tym jest problem? Książka i
film nie pokazują prawdziwej postaci hrabiego Laszlo Almasy. Życiorysy
prawdziwej i literackiej postaci są zupełnie inne. Na dodatek ten prawdziwy
hrabia nie mógł przeżyć historii miłosnej z Catherine, bo był homoseksualistą.
Mam wrażenie, że żyjący potomkowie rodziny Almasy, nie są zainteresowani
komercjalizacją ich przodka. Mają do tego prawo.
Dla mnie
ani książka ani film nie straciły na uroku. Pewnie znowu objerzę film 😊.
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz