Droga do zamku – a właściwie do pałacyku
myśliwskiego – Fragsburg jest tak urokliwa, że jest sama w sobie warta podroży.
Chociaż GPS porządnie się spocił, żeby tam dotrzeć.
Do pałacyku dojeżdża się kierując się z Merano na południowy zachód.
GPS prowadził nas drogą wśród plantacji jabłek. Jabłka tak tutaj dominują, że
zapomina się, że to także miejsce, gdzie dojrzewają znakomite wina. Na wzgórzu z fantastycznym
widokiem na Meran tronuje Castel Fragsburg
![]() |
Pałacyk_myśliwski_Fragsburg |
Lampa z porożem jelenia
Castel i jego okolica są ulubionym miejscem
wycieczek kuracjuszy z pobliskiego uzdrowiska. Podziwiają oni nie tylko
zapierające dech widoki. Pielgrzymują też do ukrytego w pobliskim lesie
wodospadu Fragsburg. Poza jabłkami dyndającymi na prawie każdym drzewie, widzi się
też części lasu wysadzonego kasztanami. Tymi, z których robi się znany także
w Południowej Tyrolii znakomity deser wermiszel.
|
![]() |
Wodospad Fragsburg |
![]() | ||||||||||||||||||||
Dojrzałe kasztany
Nasyceni widokami i
elegancją pałacyku ruszyliśmy na dół do Meranu. Atmosfera uzdrowiska to
połączenie surowości alpejskiej i śródziemnomorskiej łagodności. Meran ma w sensie turystycznym
sporo do zaoferowania. My zdecydowaliśmy się na ogród botaniczny przy pałacu Traumattmansdorff. Dlaczego? Bo od tego miejsca zaczęła się światowa sława
kurortu. Doszło do tego za sprawą cesarzowej Elżbiety, żony Franciszka Józefa szefa,
cesarsko-królewskiej monarchii austriackiej.
Muszę przyznać, że
najbardziej chciałam sprawdzić, czy ten wapienny masyw wywrze na mnie jakieś
wrażenie, które mogłabym skojarzyć z „Nieustraszeni
pogromcy wampirów”
Romana Polańskiego. Dolomity były w filmie tłem nocnych wypraw wampirycznego
hrabiego von Krolocka. Tak, Dolomity promieniują specjalną atmosfera. Raz
prezentują się jak dobroduszne trochę przyduże kopce wapienne. Innym razem
zżarte erozją szczyty napinają jak szeregi sztyletów gotowych do ataku.
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz