Barcelona inspiruje, część 1: na tropie Roberta Langdona, Vicky i Cristiny, maj 2019




           Nie znam nikogo, komu nie podobałaby się Barcelona. Nie żeby wszystko było tutaj wspaniałe. Raczej na zasadzie, że każdy znajdzie coś dla siebie, co mu na zawsze zapadnie w pamięć. Tych poszukiwaczy wrażeń jest w Barcelonie dość dużo. Najlepiej widać to kierując się od strony placu Katalonii w stronę deptaku Rambla. Tutaj o każdej porze jest mnóstwo ludzi.


Rambla

       Robert Langdon, ekspert ds symboli, bohater „Początku” Dana Browna, w poszukiwaniu epokowej prezentacji Edmonda Kirscha od razu wziął kierunek na Barcelonę, Najpierw przeszukał dom Mili (Casa Mila). Ten secesyjny budynek zaprojektowany przez Antoniego Gaudiego już swoim wyglądem prowokuje do symbolicznych interpretacji. Mnie fasada z powykręcanymi balustradami balkonów przypominała grzebień fali morskiej z porzuconymi resztkami gałęzi. Robert porządnie umęczył się wewnątrz tego monstrum bez kątów i kantów. 





Casa Mila
Nie znajdując tego czego szukał, podążył do katedry Sagrada Familia (Święta Rodzina). Tam namiętnie  odszyfrowywał symboliczne znaczenie wszystkich elementów architektury i wystroju katedry. Mnie rzuciło się w oczy, że ten ogromny kościół mimo, że budowę rozpoczęto w XIX wieku, jest ciągle niewykończony. Jego styl jest trudny do opisania i przez to fascynujący. Powiedziałabym, że jest to mieszanka neogotyku, ornamentów ze świata fauny i flory oraz wielu symbolicznych akcentów. Świetne jest to, że każdy dostrzega coś innego.



Katedra Sagrada Familia




          Sagrada Familia robi wrażenie nowoczesnej budowli. Wewnątrz bardziej przypomina wystawę sztuki niż kościół. To było dla mnie odkryciem, bo architekt Gaudi był mocno wierzącym katolikiem. Ten jego katolicyzm wydaje mi się taki naturalistyczny, bardziej zbliżony do ziemi niż do nieba.



Secesyjny Jezus



           Dan Brown pokazał Barcelonę mroczno-metafizycznie ze szczyptą technologicznej okazałości. Za to Woody Allen w filmie „Vicky, Cristina, Barcelona” sprzedaje te same miejsca zmysłowo i radośnie. 


Internet: Bohaterowie na placu św. Filipa

Internet: Bohaterki na dachu domu Mili


Internet: Vicky i Juan Antonio w parku Guell

Obaj panowie widzą Barcelonę zupełnie inaczej. W jednej sprawie mają jednak ten sam pogląd. Barcelona to miasto sztuki, także współczesnej. Obydwu fascynuje Joan Miro, artysta kataloński.


Internet: J. Miro Karnawał Arlekina
           A co ja znalazłam dla siebie? Dom Batllo (Casa Batllo) Gaudiego. Mówi się, że Gaudi wybudował dom, który odzwierciedla legendę św. Jerzego walczącego ze smokiem, patrona Katalonii. Dach jakby był pokryty łuskami ze skóry smoka, a górujący krzyż ma być symbolem miecza świętego. Balkon na pierwszym piętrze ma symbolizować paszczę smoka. Moje zdjęcie pstryknęłam przypadkowemu św. Jerzemu bez miecza. Mam nadzieję, że Gaudi w niebie wybaczy mi tę profanację. 
Casa Batllo

       W drugiej części inspirującej Barcelony: rock, piłka nożna i zdobywca świata. Do następnego razu!


Brak komentarzy: