Odcinek 4: „Ja, Klaudiusz” i Michael Douglas czyli Majorka jako magnes dla artystów, październik 2019



Dzisiaj zaczniemy od majorkańskiej Częstochowy. Po czym niepobłogosławieni dojedziemy do Soller, gdzie kobiety dzielnie odparły atak korsarzy.  Na koniec serpentynami Tramuntany dotrzemy do Deii, miejsca, które magnetycznie przyciąga artystów wszelkiej maści.

Gdzie jesteśmy?

Do sanktuarium de LLuc Majorczycy pielgrzymują jak Polacy do Częstochowy. Tutaj także jest wystawiona na ołtarzu czarna Madonna. Legenda mówi, że małoletni pastuszek znalazł figurkę czarnej Madonny i oddał ją duchownemu w pobliskiej miejscowości. Czarna Madonna jednak zniknęła. A pastuszek odnalazł ją w miejscu, gdzie trafił na nią pierwszy raz. Znowu zaniósł ją do księdza. Kiedy Madonna ponownie zniknęła, ludzie pojęli, że to znak. Postanowili wybudować bazylikę w de Lluc. Tyle legenda.



Sanktuarium de LLuc



Faktem jest, że kościół jest bogato złotem zdobiony. Nawet Antonio Gaudi dołączył się do udekorowania kopuły. Zrobił to trochę mniej nowocześnie niż w Barcelonie.


Kopuła Gaudiego



Dlaczego wyjechaliśmy z de Lluc niepobłogosławieni? Czarna Madonna po prostu nie zajmowała swojego miejsca na ołtarzu. Była w drodze do okolicznych kościołów. Miejscowy powiedział nam, mamy szczęście, bo inaczej wejście do bazyliki szczelinie wypełnionej wiernymi nie byłoby możliwe.

Ołtarz bez czarnej Madonny

Droga z sanktuarium w stronę Soller jest szczególnie malownicza. Ciągnie się aż do
Valldemossy. Nie chcieliśmy ominąć Soller, bo stąd eksportowano w XIX wieku pierwsze pomarańcze na kontynent europejski. Do dzisiaj sok ze świeżo wyciśniętych pomarańczy smakuje tam niebiańsko.
Droga do Soller


Drugi powód wizyty to przejażdżka tramwajem z centrum miasta do portu. Ponad stuletni tramwaj-staruszek piszcząco posuwa się w żółwim tempie przez miasto. Gdyby nie fakt, że jest zawsze pełny turystów, można byłoby wskoczyć na pomost w każdej chwili.
Tramwaj do portu i katedra w Soller


W Soller miała miejsce w XVI wieku historyczna obrona miasta przed hordą algierskich piratów. Korsarze nadciągnęli nieoczekiwanie z północy. Męscy obrońcy miasta czekali na atak na wschodniej stronie wyspy (odcinek 3: Bastiony obrony przeciw pirackiej). W Soller pozostały tylko kobiety, starcy i dzieci. Kobiety nie miały innego wyboru jak bronić miasta. Obrona się powiodła. Na cześć tego wydarzenia odbywa się w maju każdego roku barwny festyn uliczny moros y cristianos.

Internet: festyn moros y cristianos
 
A teraz Deia. To właśnie to miejsce przyciąga od lat artystów – i również turystów. Na pewno wpływa na to urokliwość okolicy. Łagodne pagórki, tarasy, na których uprawia się winorośla. Ciepła zieleń wegetacji doskonale harmonizuje z ceglastymi, trochę pudełkowatymi (pozostałość arabska) domami.


Witaj Deio!


Turyści ... i miejscowi

Magnetycznie działanie Deii związane jest z osobą Roberta Gravesa. W Polsce jest znany jako autor powieści „Ja, Klaudiusz”, która była kanwą brytyjskiego serialu (1979) cieszącego się dużą popularnością. Graves ściągał najpierw swoich brytyjskich kolegów, potem przyszli następni. Deia odwdzięczyła się pisarzowi organizacją muzeum w jego byłym domu.


Internet: Ja, Klaudiusz
Internet: Robert Graves muzeum w Deii
 
        Michael Douglas, amerykański aktor, znany z ról nie zawsze szlachetnych postaci, okazuje się posiadać duszę mecenasa. Pod wpływem byłej żony Diandry, pochodzącej z Majorki, otworzył w 2002 roku centrum kulturalne Costa Nord de Valldemossa. Upamiętnił w ten sposób osobę Ludwika Salwatora Habsburga. Austriacki arystokrata pierwszy zasłużył się naukowymi opisami Majorki. Do tego na zakupionym terenie między Deią i Valldemossą zabronił wycinania drzew i polowania na zwierzęta.



Internet: Michael Douglas na Majorce

Internet: Costa Nord de Valldemossa


           Ta postawa Ludwika nie bardzo podobała się miejscowym. Znalazła za to uznanie w oczach cesarzowej Elżbiety „Sissi”, która kilkakrotnie odwiedziła wyspę.
Zbliżamy się do końca wyprawy. W ostatnim odcinku będzie o cierpieniach Chopina i George Sand w Valldemossie. Hasta la vista en Valldemossa!

                                                                            Żegnaj Deio!


Brak komentarzy: