Zermatt: sesja zdjęciowa z najpiękniejszą górą świata i jak się czuje zimę w lecie, styczeń 2020



Na początek, żeby wszystko było jasne. Plebiscyt na najpiękniejszą górę świata jest zbędny, bo i tak dla mnie wygrałby Matterhorn (4478 mnpm).
Matterhorn i Zermatt należą do siebie. Jeżeli ktoś mówi, że był w Zermacie, od razu pada pytanie, czy widział Matterhorn. Mnie wiążą z tym miejscem nie tylko turystyczne, ale także romantyczne przeżycia. Tutaj oświadczył się mój mąż i serowe fondue stanęło mi w gardle.



Zermatt

Mimo, że Zermatt jest niewielką miejscowością bastionem szwajcarskiej turystki. Żeby nie został zadeptany pilnują tego tzw. „Burger” (Burgergemeinde Zermatt). Jest to stowarzyszenie rdzennych rodzin z Zermattu, które od 17 wieku kierują losem miejscowości. Taki rodzaj legalnie działających wolnomularzy.
Cały Zermatt jest strefą tylko dla pieszych i pojazdów elektrycznych. I to od lat, kiedy jeszcze ocieplenie klimatu było hipotezą należącą do paranoicznych fantazji. Przyjezdny zostawia samochód na parkingu na skraju Zermattu. Do centrum  dojeżdża elektryczną kolejką. Jeżeli ma daleko do hotelu, to odbierze go z dworca elektryczny busik hotelowy. Ale nie ma obawy. Pogotowie i straż pożarna mogą tu normalnie wjechać.


Tylko dla pieszych albo elektrycznym busikiem

        Zermatt zimą gwarantuje śnieg i rozkosze narciarskie. Tutaj można wtedy podziwiać krajobrazy jak na zdjęciach National Geographic w Internecie.




Matterhorn z zimie

From Zermatt with love

Dwoje na górze


            Latem jest tak samo dużo turystów jak w zimie. Tyle tylko, że nie taszczą ze sobą nart i desek snowboardowych. Można tu wędrować niezliczonymi szlakami, zawsze z Matterhornem w tle. Można zrobić sobie zdjęcie z Barrim, typowym szwajcarskim bernardynem. Na każdą górę – poza Matterhornem – nie zawsze trzeba się wdrapywać. Można dojechać kolejką.

Niezliczone szlaki wędrownicze z Matterhornem w tle

Turyści z bernardynami i kolejka na każdą górę


Matterhorn w lecie


        Jeżeli ktoś szuka silniejszych wrażeń, to polecam przelot helikopterem wokół Matterhornu. Już samo lotnisko helikopterów, postawione na wysokich palach betonowych zapiera dech. Zermatt nie przeżyłby bez helikopterów. Bez nich hotele, schroniska i restauracja w górach padłyby bez dostaw. Jak ktoś sobie złamie nogę na Małym Matterhornie, to helikopter zadziała jak pogotowie i dotrze z delikwentem do szpitala.

Pas startowy helikoptera
               Wrażenia z przelotu są bombastyczne i adrenalina dosłownie wylewa się uszami. Z helikoptera zagląda się do szczelin lodowca i macha się alpinistom na szczycie Matterhornu.




Przelot helikopterem

              W środku lata można przeżyć tutaj zimę. Wystarczy wjechać połączonymi kolejkami na 3883 mnpm i znaleźć się w najwyżej na świecie położonym pałacu lodowym wyżłobionym w lodowcu (Glacier Palace). W lodowej grocie powala bajkowy świat rzeźb, a na zewnątrz śnieg i amatorzy zjazdów z lodowca. 

Kolejką do pałacu lodowego




Wrażenia z groty lodowej


Pejzaż letni na wysokości  3883 mnpm


         Spojrzenie an Zermatt z wysokości 3883 mnpm

         Przez ostatnie 20 lat można było usłyszeć na deptaku ludzi spontanicznie nucących „Dancing Queen” ABBY. To zdarzało się, kiedy ktoś rozpoznał na ulicy Anni-Frid Lyngstand, ciemnowłosą wokalistkę zespołu. Od ostatniego lata szansy zmalały, bo Anni przeprowadziła się do innej miejscowości (Dancing Queen)/
              Za to zimą w klubie „Post” na pewno spotkacie Davida Gilmoura z zespołu Pink Floyd. Proponuję już zacząć ćwiczyć „We dont need no eduction”. (Another Brick In The Wall).

              Z pozdrowieniem podróżniczym Wasza Katarzyna Poznakow

Matterhorn forever!








Brak komentarzy: