I miał w zupełności rację. Czymże byłyby zamki, pałace, nasze domy bez tych
oaz zieleni, malutkich raików natury.
Skąd bierze nasza fascynacja ogrodami?
Dlaczego od niepamiętnych czasów zakładamy ogrody wokół naszych mnie lub
bardziej wyniosłych domostw?
Odpowiedź jest mało spektakularna. To
nie nasze geny, ogrodnicze upodobania nie wsysamy z mlekiem matki. To nasza kultura.
W wielu kręgach kulturowych pojęcie miejsca szczęśliwości to właśnie ogród. Raj
to ogród Eden. I nieważne jest, co nim rośnie. Dla jednych udane pomidory i
sałata są źródłem szczęścia, dla innych wysmukłe irysy, albo tulipany i pelargonie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz